piątek, 17 października 2014

gumowy klapek

Żujące trzeszczenie wypełniło cały pokój... Najpierw zaczęło się od basenowego klapka, a kiedy klapek się znudził, padło oficjalnie - "To jest właśnie ten moment, żeby chapsnąć kogoś w tyłek!" pomyślał Raw. W rześkich podskokach rozpoczął pokojowe pląsy, szukając soczystego pośladka. A że nie znalazł, przyczepił się do świńskiej skórki, żując ją zajadle.... Teraz leży na parkiecie i memla, memla, memla..
U mnie czarna kawa z fusem, krawat pod szyją i jakiś katar nie zapowiedziany. Klasycznie muzyka, trochę się stresuję. A bo zaraz na autobus, a bo dojść trzeba, drzwi otworzyć, wskoczyć w zapaskę. Na pewno będzie bussy. Przecież to piątek, a piątek jak piątek, weekendu początek.
Wielkimi krokami zbliża się Halloween, mam misję. Będę robiła wisielca. Poważnie. Z pietyzmem zawieszę go na drzwiach. Albo na dachu.
Mam pomysł, mam patent. Potrzeba prześcieradła, kilku gazet, może jakiś marker i sznur. Właśnie. Wie ktoś jak się robi wisielczą pentelkę ???
Czas uplynie. zawsze upływa. Im mniej zwraca się na niego uwagę, tym większe susy zapewnia.
No nic. To tyle w tej materii.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz